Mam se kompa. Instaluje szczeniaka. Wszystko działa, szybko jak błyskawica. Na starym złomie (do niedawna 256 MB RAM, obecnie lekko ponad 1 GB RAM). Mam roota i nie muszę się katować bzdurnymi umilaczami "dla mojego dobra i bezpieczeństwa". Mam spokój z aktualizacjami, bo do niczego nie są mi potrzebne i nie rozwalą mi nieoczekiwanie miejsca pracy, bo jakiejś kapitalistycznej gnidzie w Redmond we Wirginii się coś w zhipsterowanym i zesmartfonowanym łbie pogmerało. Wirusy? A co to takiego? Wikipedia przez Kiwixa z lokalnej kopii na HDD, więc Wielki Brat nie wie zbyt szczegółowo, czym się akurat danego dnia interesuje (a codziennie interesuję się zazwyczaj czymś innym). Pracę umilają/ułatwiają mi skrypty w bashu. Szczeniaka postawionego ileś tam lat temu mogę mieć nadal. Nie musi być nic najnowsze. Jak się znudzi, to po wieeeelu latach zainstaluję może nowszego szczeniaka. Za darmo. Net też za darmo. Jak się po 5-10 latach przycisk lewy w myszce wybije, to lutownica do łapki, kupiona w roku 1982 w CSH, Lutola, 75 W. Rozkręcam myszkę, środkowy mikroprzełącznik spod kółka (mi do niczego niepotrzebny, bo na AutoCadach nie pociskam) przekładam w miejsce spieprzonego lewego (a można toto wydłubać również z innej myszki). Będzie działać kolejne 5-10 lat. Za darmo. Coś poważnie skaszanię w systemie (głównie zwariowanymi eksperymentami). Mam pełną kopię całej partycji na innej partycji. Odpalam z pędraka lub nawet płyty CD-R (= gimby nie znajo) i za kilkadziesiąt minut wszystko z powrotem. Bez specjalnego kapitalistycznego programu. Po prostu przeciągając myszką z okna do okna. Defragmentacja na Linuksie? A po co? Sterowniki do czegokolwiek? Niepotrzebne, bo wszystko widzi (nawet mojego starego SE d750i z 2006 roku i starożytnego Kodaka z 2000 roku po kablu na złączu COM jeszcze). Leczenie, przyspieszanie, odchudzanie sytstemu czy rejestr? Że co takie? Programowanie proca po LPT itp. - od ręki przez parę oporników zaledwie - zawsze prawidłowo poleci. Nagrywanie telewizji albo strumienia audio z Internetu - jedna komenda albo skryptek i już na dysku. Linux to potęga. I filozofia życia. Antykapitalistyczna i antyzeszmaceniowa. Poniekąd także trochę.